Klaudia jest na studiach magisterskich z chemii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, a swoimi laboratoryjnymi (i nie tylko) doświadczeniami dzieli się na Instagramie @chemi_tick, na który Was serdecznie zapraszam 🙂
Czego uczysz się na swoim kierunku? Jak wyglądają poszczególne lata nauki?
Na UMCS w Lublinie na licencjacie mamy do wyboru pięć specjalizacji: chemię w renowacji rzeźbiarskiej i architektonicznej, analitykę chemiczną, chemię kryminalistyczną, chemię środków bioaktywnych i kosmetyków oraz chemię podstawową i stosowaną. Ja wybrałam tę ostatnią z racji jej najbardziej ogólnego charakteru, ale na studiach magisterskich zdecydowałam się na analitykę chemiczną.
Na pierwszym roku przedmioty są ogólne w celu „wyrównania poziomu” i wszystkie specjalizacje mają dość podobne zajęcia. Przedmiotem, który spędza sen z powiek jest matematyka i może trochę fizyka, lecz nie ma co skreślać wyboru chemii z ich powodu. Jeśli chodzi o matematykę, to z pomocą nadchodzą kursy eTrapez, które ratują wszystkich studentów nawet po matematyce podstawowej w liceum (ja byłam na podstawie i dałam radę!). Chociaż faktem jest, że na początku studiów to właśnie przez matematykę odpadła największa liczba studentów.
Z chemią praktyczną mamy do czynienia w pierwszym semestrze tylko na jednym przedmiocie – chemii ogólnej. Ćwiczenia z niej to niewielkie rozszerzenie wybranych działów z liceum, więc nic strasznego. W semestrze letnim zaczynają się już typowo chemiczne przedmioty jak klasyczna analiza jakościowa, która jest dość męcząca (choć z perspektywy czasu wspominam ją jako całkiem przyjemną 😉 ).
Na drugim roku pojawia się chemia nieorganiczna, która dla mnie była dość trudna (dużo pamięciówki), a dodatkowo chemia fizyczna i chemia analityczna. Ten czas stoi pod znakiem przeprowadzania doświadczeń i szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie skończyć studiów chemicznych po zdalnym drugim roku. Pojawia się również chemia organiczna, z której egzamin pisze się dopiero na trzecim roku. W drugim semestrze miałam podstawy chromatografii i światłowody (to nowość na plus – bardzo przyszłościowa).
Trzeci rok był chyba najprzyjemniejszy, ponieważ przedmioty były ciekawe i niezbyt wymagające, przez co większość grupy miała na koniec same piąteczki.
Na magisterce wybrałam analitykę chemiczną (chyba najtrudniejszą specjalizację), gdzie sesja w semestrze zimowym była najcięższą w moim życiu. Spałam wtedy po cztery godziny, a egzaminy miałam co drugi dzień i to z potężnej partii materiału, gdzie wszystko opierało się na pamięciówce. W semestrze letnim przedmiotem, którego wszyscy się bali, były metody spektroskopowe II. Metody spektroskopowe I były prowadzone na pierwszym stopniu, a z racji tego, że ja byłam na innej specjalizacji to musiałam nadrobić zaległy materiał. Było to bardzo ciężkie, ale przyłożyłam się i zdałam w pierwszym terminie, choć prowadzący tego przedmiotu powiedział mi, że zginę. Na szczęście się mylił 😀
Jak Ci się podoba?
Same studia są wymagające – nie jesteśmy typowymi studentami, którzy imprezują, tylko raczej studentami, którzy siedzą przy książkach, notatkach, skryptach i uczą się do późnych godzin. Początkowo moi znajomi z innych kierunków uczyli się tylko pod egzaminy, a my przez cały rok, ale za to w sesji mieliśmy trochę lżej. W późniejszych latach się to zmieniło i przez cały rok było ciężko, a w sesji jeszcze ciężej… Jednak ja przez cztery lata potrafiłam pogodzić zarówno studia, życie towarzyskie, jak i pracę, tak że dla chcącego nic trudnego. To tylko kwestia dobrej organizacji.
Właśnie, jak się sprawdza organizacja na uczelni?
Jeżeli chodzi o prowadzących, to naprawdę niewiele jest takich, z którymi ciężko jest się dogadać czy którzy specjalnie robią pod górkę, jak to się czasem słyszy na innych kierunkach. Jeśli komuś zależy, to zda studia bez większych problemów. Mamy USOS-a gdzie wpisywane są oceny, mamy wirtualny kampus, gdzie często wysyłamy jakieś prace albo robimy różne quizy, a teraz w dobie korony śmigamy na Microsoft Teams.
Jakie zajęcia najbardziej lubisz?
Szczególnie w pamięć zapadły mi zajęcia z technologii chemicznej, gdzie wykładowca oraz prowadzący zajęć byli przesympatyczni, posiadali dużą wiedze, potrafili ją przekazać i mieli podejście do studenta, dlatego też ten zakład wybrałam na magisterce.
Jedno wyrażenie, które stale pada na zajęciach?
SPEKTRO to zło.
Jakie masz możliwości po studiach? Widzisz siebie w pracy „w zawodzie”?
Działam w wydziałowym samorządzie, jestem też w kole Bioaktywni, które zajmuje się m.in. tworzeniem pomadek, kremów itp. Po trzecim roku mieliśmy możliwość wzięcia udziału w projekcie finansowanym z Unii Europejskiej, który umożliwiał odbycie czteromiesięcznego płatnego stażu w firmie chemicznej bądź pokrewnej w dowolnym mieście w Polsce. Ja trafiłam do firmy biotechnologicznej, w której po czterech miesiącach dostałam pracę, ale niestety z powodu pandemii musiałam ją przerwać. W tym roku również będę godzić pracę ze studiami, bo znalazłam zatrudnienie w przedsiębiorstwie zajmującym się produkcją alkoholu, w którym także odbyłam praktyki.
Uważam, że samemu trzeba zawalczyć o możliwości po studiach, bo nikt nie zapuka do nas i nie zaproponuje nam pracy od zaraz. Trzeba się udzielać i być aktywnym, dlatego bardzo zachęcam do brania udziału w praktykach, które w moim przypadku nie były obowiązkowe. Chodziłam na nie dzień w dzień dobrowolnie i za darmo po to, żeby zdobyć wprawę. Jeśli w tym roku wszystko pójdzie dobrze, to skończę studia z dwuletnim doświadczeniem.
Ludzie mówią, że nie ma pracy po chemii czy biotechnologii. Praca jest, tylko trzeba ją umieć znaleźć i zawalczyć o nią, a w szczególności nie poddawać się w poszukiwaniach i już na studiach robić coś w tym kierunku.
Ocena w skali od 1 do 5?
Oceniam na 4,5. Dużo możliwości rozwoju na studiach, wystarczy tylko dobrze poszukać 🙂