Mateusz w lutym 2020 r. ukończył z tytułem inżyniera matematykę w technice na Politechnice Poznańskiej. W poniższym wywiadzie znajdziecie nie tylko informacje na temat jego kierunku, ale właściwie kompletny przewodnik po matematyce na studiach wyższych 😉
Czego uczyłeś się na swoim kierunku?
Matematyka
- Analiza matematyczna: od logiki, przez ciągi i szeregi liczbowe, granice, rachunki różniczkowe, aż po potrójne całki. Tutaj rozchodziło się o dowody, dowody i jeszcze raz dowody. Czasami śnią się po nocach, na przykład takie twierdzenie Cauchy’ego-Hadamarda. Ale jak na to patrzę z perspektywy czasu, chyba właśnie to nauczyło mnie logicznego i konsekwentnego myślenia.
- Algebra liniowa, geometryczna oraz abstrakcyjna: różne rodzaje liczb, macierze, przestrzenie, wymiary, ciała, kombinacje, figury przestrzenne. Te przedmioty zdecydowanie rozwinęły umiejętność abstrakcyjnego myślenia.
- Teoria prawdopodobieństwa, probabilistyka, statystyka, teoria pieniądza, ekonomia: czyli dlaczego nie warto grać w lotto, ruletka najbardziej sprawiedliwą grą „losową”, 15 różnych rozkładów z naturalnym na czele oraz ile warte jest ludzkie życie.
- Topologia, analiza funkcjonalna: tematy do przemilczenia 😉
- Metody różnic skończonych (MRS), metody elementów skończonych (MES): chyba najciekawsze przedmioty, wykorzystujące wszystko wymienione powyżej w praktyce. Przy pomocy tych metod można badać nasze otoczenie: wytrzymałość konstrukcji, naprężeń, przepływów ciepła, cieczy i wielu, wielu innych. W tej metodzie widać dlaczego matematyka to królowa nauk, a student może się poczuć, że opisuje rzeczywistość przy użyciu matematyki 😉 Fajne uczucie.
- Programowanie: niestety spore rozdrobnienie na Javę, Matlaba, C#, R, Maximę. Szkoda, że nie skupiliśmy się na mniejszej ilości języków, aby poznać je lepiej. Brak Pythona był wielką wadą.
Technika
- Fizyka: przerobiliśmy cały materiał ze szkoły średniej na dwóch jednostkach, a później usłyszeliśmy, że to wszystko czego się uczyliśmy to bzdury, durne przybliżenia, bo my, dzieciaczki, nie umieliśmy różniczek i całek. No i zaczęliśmy od nowa, tylko już „poprawnie”. A potem przyszedł czas na zagadnienia kwantowe…
- Elektrotechnika: całkiem przydatna wiedza, umiem teraz sprawdzić napięcie w gniazdku 😉
A i kable ≠ przewody. Generalnie podstawy, raczej teoria: co to jest prąd, napięcie, rezystancja
i parametry z tym związane. Cewki, kondensatory, rezystory, proste obwody. Dużo całeczek
i różniczek. Prawa Maxwella na blachę, ale to już z fizyki umiemy 😉
- Metrologia: 2 + 2 = prawie 4. Wszędzie przybliżenia, niedokładności. Nauka dotycząca sposobów dokonywania pomiarów /ziew/.
- Elektronika: Dalej pociągnięta elektrotechnika, dodane bramki logiczne, podstawowe wzmacniacze, proste układy elektroniczne. Lutowaliśmy proste układy scalone. Przedmiot pewnie ciekawy, szkoda, że beznadziejnie wykładany.
- Wirtualne przyrządy pomiarowe: specjalistyczna aparatura pozwalająca wykonywać zaawansowane badania z różnych dziedzin, my zajmowaliśmy się akustyką oraz medycyną. Całkiem ciekawe, można było robić różne symulacje medyczne, budowaliśmy też wzmacniacz do głośnika.
- Automatyka i robotyka: wykorzystanie matematyki – transformacji Laplace’a, równań Fouriera. Programowanie podstawowych sterowników PLC w assemblerze i C. Tablice Karnaugha. Dużo bramek 🙂
- Ponadto było kilka przedmiotów z materiałoznawstwa, maszyn, energetyki. Tematyka obejmowała linie niskiego, średniego i wysokiego napięcia, różne rodzaje elektrowni, od węglowych przez wodne i wiatrowe po panele słoneczne oraz wytłumaczenie, dlaczego są one nieopłacalne w Polsce.
Jak Ci się podobało?
Z biegiem czasu docenia się oraz pamięta przedmioty, które były dobrze prowadzone. Czasami bardziej zapada w pamięć prowadzący niż przedmiot. Generalnie kierunek miał polegać na nauczeniu matematyki oraz pokazaniu, w jaki sposób jest ona wykorzystywana w naukach technicznych. Jak na papierze pomysł ten wydaje się sensowny, tak w rzeczywistości jest to zadanie raczej karkołomne. Prowadzący przedmioty techniczne raczej nie widzą piękna matematyki, traktują ją przedmiotowo, wykorzystują, często w sposób prostacki jako środek do osiągnięcia celu.
Przedmioty wykorzystujące matematykę w praktyce, takie jak probabilistyka, teoria pieniądza czy MRS, MES były bardzo ciekawe, ale naturalnie aby je zrozumieć i zastosować w praktyce trzeba było przyswoić teorię uczoną na innych przedmiotach. Z części technicznej bardzo ciekawe były wirtualne przyrządy pomiarowe, przedmiot pozwalał pobawić się wysoką technologią (high tech) i zastosować nietuzinkowe rozwiązania 😉 Lutowanie oraz programowanie sterowników PLC też miało swój urok, ubrudziliśmy się trochę „mięsem i bebechami” oraz poznaliśmy kulisy pracy inżynierów z prawdziwego zdarzenia.
Jak się sprawdzała organizacja na uczelni?
Gituwera, z tym nie było żadnego problemu. Panie w dziekanacie milusie (Wydział Elektroniki) i całkiem niczego sobie, można rzec: nawet przystojne. Często szły na rękę 😉 Zastępstwa dzień wcześniej ogłaszane. Kwadrans studencki respektowany.
Pamiętasz jedno wyrażenie, które stale padało na zajęciach?
„W sposób trywialny/naturalny wynika z tego, że…”
Niektórym wykładowcom tak to weszło w krew, że słyszeliśmy to kilka razy dziennie 😉 A często zagadnienia, o których mówili, wcale nie były tak proste jak zapewniali, wręcz przeciwnie. Dopiero po czasie zrozumieliśmy, że rzeczywiście nie było w tym nic skomplikowanego.
Jakie masz możliwości po studiach? Widzisz siebie w pracy „w zawodzie”?
Jako osoba, która zdecydowanie przedkładała matematykę nad techniką, mogę pracować jako programista (od 3 roku studiów pracuję jako deweloper), na różnych posadach bankowych (jako analityk, windykator, audytor), w szkolnictwie i na uczelni.
Ocena w skali od 1 do 5?
Nie potrafię wystawić takiej oceny, musiałbym mieć porównanie z innymi studiami. Ale koniec końców jestem zadowolony z miejsca, w którym teraz jestem.