Klaudia jest absolwentką mikrobiologii na Uniwersytecie Wrocławskim i myślę, że poniższa rozmowa dowodzi, że to coś, co ją naprawdę kręci 🙂 Obecnie jednak odnajduje się na jeszcze innym kierunku – położnictwie i dzieli się tym na swoim Instagramie @za_malo_dopaminy.
Jak wyglądały poszczególne lata Twoich studiów? Czego się uczyłaś?
Cóż, na pierwszym roku miałam raczej wrażenie, że studiuję biologię z elementami mikrobiologii, ponieważ większość przedmiotów dotyczyła ogólnie pojętych nauk biologicznych. Jednak z czasem zaczęło pojawiać się coraz więcej zajęć związanych z moją specjalizacją. Wydaje mi się, że dwa pierwsze semestry to takie wyrównywanie poziomu studentów w zakresie wiedzy biologicznej i podstawowej wiedzy chemicznej. Pierwszy rok zawsze jest trudny, ale dzięki cudownej nauczycielce w liceum miałam bardzo solidne podstawy i mało który przedmiot sprawiał mi trudności. Najbardziej wymagająca była systematyka i klasyfikacja eukariota, szczególnie część botaniczna. Zresztą na drugim roku również przedmiot nauczany w wydziale przy ogrodzie botanicznym, a mianowicie budowa komórki roślinnej, był moją największą zmorą. Notabene duża część naszego roku go oblała… Jak już wspomniałam, od trzeciego semestru pojawiało się zdecydowanie więcej przedmiotów ściśle związanych z mikrobiologią, a na trzecim roku było ich równie dużo, jeśli nie więcej. Wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa. Jednak ogólnie nie wydaje mi się, żeby te studia były tak straszne, jak się wszystkim wydaje. Zawsze mnie bawiło, że gdy przyznawałam się, jaki kierunek studiuję, ludzie reagowali tak, jakby to było nie wiadomo co. Prawda jest taka, że na każdym roku trafiały się łatwiejsze i trudniejsze przedmioty.
Podsumowując, uczyłam się dużo z szeroko pojętej biologii: od budowy komórki zwierzęcej, roślinnej, przez botanikę oraz zoologię kręgowców i bezkręgowców, aż po człowieka. Była anatomia (zdecydowanie nie taka jak na uniwersytecie medycznym), fizjologia (ta już bardziej jak na uniwersytecie medycznym), histologia czy immunologia. Były też przedmioty bliżej związane z chemią. Oczywiście duży nacisk kładziono na bakterie, wirusy i grzyby jako podstawy naszej specjalizacji. Mieliśmy również zajęcia koncentrujące się na tym, co dzieje się w samej komórce, biofizyce komórki czy genetyce.
Jak Ci się podobało?
Ogólnie studia sprawiały mi wiele przyjemności. Można było wiele ciekawych rzeczy doświadczyć, zobaczyć i się ich nauczyć. Choć uczciwie przyznam, że niekiedy bywały również nieco nudne.
Jak się sprawdzała organizacja na uczelni?
Organizacja uczelni to dość trudny temat. Nasz wydział nie był zbyt dobrze dofinansowany, że tak to ujmę. Biotechnologia miała zdecydowanie lepsze warunki niż my. Często musieliśmy pracować na starym sprzęcie. Najbardziej bawiła mnie historyczna kuwetka do elektroforezy, której jeden z profesorów używał, gdy uczestniczył w projekcie oznaczenia całego genomu człowieka. Czasami problemy mieliśmy także z barwnikami – nie wszystkie były najlepszej jakości albo świeżości.
Poza tym większość prowadzących była miła i nie rzucała kłód pod nogi biednym studentom 😛 Tylko raz czy dwa zdarzały się jakieś dziwne akcje z zajęciami, które zostały nagle odwołane.
Największy problem pojawiał się przy zapisach do grup zajęciowych. Ze względu na dużą liczbę fakultetów, sami wybieraliśmy, w jakich godzinach chcemy uczestniczyć w zajęciach. „Wybieraliśmy” to jednak za duże słowo, bo trzeba było to zrobić w taki sposób, by nic na siebie nie nachodziło. No chyba, że ktoś dysponował zmieniaczem czasu jak z Harry’ego Pottera 😉 Zapisy rozpoczynały się o 23:59 i o 24:00 było już praktycznie po zawodach. Wtedy otwierała się giełda wymian pomiędzy grupami, by ułożyć sobie plan możliwy do wykonania. To złożona sytuacja i wiem, że nie tylko na UWr prowadzony jest taki system zapisów.
Jakie zajęcia najbardziej lubiłaś?
Najmilej wspominam takie przedmioty jak: wirusologia, immunologia i genetyka – zarówno ogólna, jak i molekularna. Ćwiczenia były przyjemne – doceniam zdobytą na nich wiedzę i interesujące doświadczenia. Ciekawa również była mikroflora człowieka, choć poprawnie powinno nazywać się ją mikrobem człowieka, ale nazwa została. Uczyliśmy się na niej diagnostyki bakteriologicznej, co było dość zabawnym zadaniem. Niewprawnym okiem ciężko jest odróżnić jedne białe kropki od drugich białych kropek (czyli jedną kolonię bakteryjną wyrastającą na płytkach z podłożem diagnostycznym od drugiej). Na szczęście czasem te kropki robiły się kolorowe, co bardzo ułatwiało zadanie 😉
Jedno sformułowanie, które stale padało na zajęciach?
Biofilm – gdy pierwszy raz zapisałam to słowo w notatkach, myślałam, że się pomyliłam. Szukałam w Google i tam to pojęcie praktycznie nie istniało, więc nawet nie miałam jak sprawdzić, co to jest. Mikrobiologia jest dość szybko rozwijającą się nauką, a biofilm stosunkowo nowym odkryciem. Co zabawne, 3 lata później poświeciłam biofilmowi cały rozdział w mojej pracy licencjackiej.
Jakie masz możliwości po studiach? Pracujesz „w zawodzie”?
To jest największy ból mikrobiologii, bo duża część studentów idących na ten kierunek, myśli o pracy w laboratorium diagnostycznym. Niestety mikrobiolog w Polsce nie ma uprawnień diagnostycznych. Zostały nam odebrane. Chodzi plotka, że stało się tak dlatego, byśmy nie mogli konkurować z takim kierunkiem jak analityka medyczna. Co ciekawe, za granicą już takie uprawnienia mamy. W Polsce można sobie je wyrobić, ale to kosztuje.
Nie pracuję obecnie w zawodzie. Licencjat takiej możliwości nie daje. Co najwyżej możliwy jest staż, najczęściej niepłatny. Na magisterkę się nie zdecydowałam.
Obecnie z tytułem magistra z mikrobiologii nie ma większych problemów z pracą, jednak słyszałam, że z zarobkami bywa różnie. Jak szukać pracy, to w przemyśle, jednak tu mamy sporą konkurencję ze strony biotechnologów.
Ocena Twojego kierunku w skali od 1 do 5?
Mikrobiologię ogólnie oceniam na 3. Samo studiowanie było przyjemne i ciekawe, mimo wspomnianego wcześniej niedofinansowania. Jednak zdecydowanie nie odpowiadały mi perspektywy pracy po tym kierunku, dlatego postanowiłam się przebranżowić na kierunek bliżej związany z medycyną i pracą z ludźmi, czyli położnictwo.
Jesteś po biolchemie? 😀 Przeczytaj też o innych kierunkach: