Roksana w zeszłym roku zdobyła tytuł licencjata na kierunku praca socjalna na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Teraz studiuje administrację, ale tym razem podzieli się z Wami doświadczeniami ze swojego pierwszego kierunku.
Czego uczyłaś się na swoim kierunku?
Praca socjalna jest kierunkiem interdyscyplinarnym, więc na studiach pierwszego stopnia zdobywaliśmy wiedzę z wielu różnych dyscyplin naukowych. Nie ma więc co ukrywać, że w przypadku niektórych przedmiotów była to wiedza mocno powierzchowna. Na początku trochę irytowało mnie to, że uczymy się wszystkiego po trochu. Z perspektywy czasu widzę jednak, jak potrzebna jest w tym zawodzie wiedza (choćby podstawowa) z wszystkich tych dziedzin.
Przez 3 lata mieliśmy wiele zajęć z dziedziny psychologii, prawa, polityki społecznej, zdrowia publicznego czy pedagogiki. Oczywiście nie brakowało również dużych bloków przedmiotowych związanych stricte z prowadzeniem pracy socjalnej.
Na tym kierunku studiów dużą wagę przywiązuje się także do praktycznej strony zawodu. Zarówno po pierwszym jak i drugim roku byliśmy zobligowania do odbycia praktyk zawodowych. Myślę, że była to niezwykle ważna sprawa, żebyśmy zobaczyli „od kuchni” jak wyglądać będzie nasza praca. Dla wielu moich kolegów i koleżanek był to sprawdzian, dzięki któremu przekonali się, że nie jest to ich droga zawodowa i rezygnowali ze studiów.
Oprócz praktyk mieliśmy też kilka przedmiotów, podczas których odwiedzaliśmy współpracujące z uczelnią ośrodki i instytucje zatrudniające pracowników socjalnych, gościli oni także na naszych zajęciach w uczelnianych murach. Dzięki temu mogliśmy się przekonać, jak znacząco specyfika pracy może się różnić w każdym z tych miejsc.
Jak Ci się podobało?
Ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć, chyba zależy, o którym wykładowcy, przedmiocie lub semestrze akurat pomyślę. Na pewno fantastycznie wspominam trzeci rok i współpracę z moim promotorem, dzięki któremu napisanie pracy przyszło mi stosunkowo łatwo i bezboleśnie.
Pamiętam, że o dziwo wiele nerwów dostarczały mi przedmioty „zapchajdziury” typu filozofia lub zajęcia fakultatywne (często zupełnie niepowiązane z kierunkiem studiów). Czasami śmialiśmy się, że prowadzący chyba za punkt honoru stawiają sobie, żeby utrudnić nam życie i pokazać, że ich przedmiot jest najważniejszy na świecie.
Jak się sprawdzała organizacja na uczelni?
Gdybyś zapytała mnie rok temu, pewnie powiedziałabym, że fatalnie, ale teraz mając porównanie z organizacją na moim obecnym wydziale chyba wypada mi tylko powiedzieć, że nie najgorzej 😉
Wydaje mi się, że spora część problemów organizacyjnych była związana z systemem USOS – głównie z zapisami na zajęcia, na których chyba nigdy nie było dostatecznej ilości miejsc. Rejestracja na przedmioty zawsze była drogą przez mękę i jedną wielką niewiadomą. Najczęściej był to wyścig na najszybsze łącze internetowe. Chyba nie zliczę ile razy mój Internet nie podołał i ominęły mnie co ciekawsze zajęcia fakultatywne.
Jakie zajęcia najbardziej lubiłaś?
Od samego początku chyba najbardziej lubiłam zajęcia z działów psychologii (np. psychologia społeczna, psychopatologia), polityki i prawa (głównie rodzinnego). Po pierwsze dlatego, że prowadzili je wspaniali wykładowcy z pasją, a po drugie uważałam je za najbardziej życiowe i przydatne.
Jedno sformułowanie, które stale padało na zajęciach?
Nie przychodzi mi do głowy nic konkretnego, ale niektórzy wykładowcy dosyć często nam powtarzali, że powinniśmy się dobrze zastanowić czy naprawdę chcemy wykonywać ten zawód. Z wielkim patosem mówili, że tylko prawdziwe powołanie może nas uratować. Czasami miałam wręcz wrażenie, że chcą nas zniechęcić ciągle przypominając jak marne zarobki na nas czekają.
Jakie masz możliwości po studiach? Pracujesz „w zawodzie”?
Wiele osób myśli, że jedyna droga to po studiach zasilić szeregi pracowników socjalnych w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie (MOPR) lub innym Ośrodku Pomocy Społecznej (OPS), jednak tak naprawdę jest też wiele innych możliwości – od pracy w niektórych sektorach administracji publicznej, po placówki opiekuńcze, ośrodki interwencyjne, adopcyjne czy szeroko rozumiany sektor organizacji pozarządowych.
Aktualnie nie pracuję w zawodzie, ale jeszcze w trakcie studiów licencjackich przez kilka miesięcy zdobywałam doświadczenie w jednym z wydziałów Urzędu Miasta Poznania.
Ocena w skali od 1 do 5?
Myślę, że 3,5 będzie całkiem sprawiedliwe – nie było najgorzej, ale na pewno mogłoby być lepiej 😉