Do audiobooków przekonałam się dopiero w zeszłym roku, więc kiedy Empik umożliwił wypróbowanie ich aplikacji do słuchania i czytania książek, szybko ją ściągnęłam, a jednym z tytułów, na które się od razu zdecydowałam, było „21 polskich grzechów głównych” Piotra Stankiewicza (czyta Marcin Popczyński). Zapraszam na krótką recenzję.

Tytuł książki już wiele mówi sam za siebie i szybko podsuwa nam narrację, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni: Polska to ten najbardziej specyficzny ze wszystkich krajów, rządzący się własnymi prawami, na który każda Polka i każdy Polak ma prawo narzekać zawsze i wszędzie. Początkowo autor w szczegółowych opisach kolejnych polskich grzechów głównych zdaje się utwierdzać nas w tym przekonaniu, bo liczne przykłady, które podaje, nierzadko sprawiają, że kręcimy głową z niedowierzaniem i mówimy sobie pod nosem: „No tak, to Polska właśnie!”. Ale Stankiewicz ma nam wiele więcej do zaoferowania, zwracając chociażby uwagę na – jak go nazywa – autorasizm, czyli właśnie niechęć do wszystkiego, co tak często określamy mianem januszowania czy cebulactwa i czego wstydzimy się „na Zachodzie”.
Ale nie, nie, ta książka nie umniejsza w żadnym wypadku problemów, które sprawiają, że wciąż się zastanawiamy, dlaczego coś u nas jakby nie działa. Wręcz przeciwnie, często nam je uświadamia, nazywa je, systematyzuje i jest swego rodzaju rachunkiem sumienia, który chyba wszyscy powinniśmy wykonać.
Myślę, że jeśli sięgniecie po tę lekturę, podobnie jak ja, nie będziecie się zgadzać ze wszystkim, co opisuje autor. Może zarzucicie mu nawet w niektórych miejscach, że się zwyczajnie czepia. „21 polskich grzechów głównych” miejscami żenuje, innymi śmieszy, ale przede wszystkim skłania do własnej autorefleksji i krytycznego spojrzenia na nasze dotychczasowe poglądy, co ostatecznie zawsze wychodzi na plus.
Bonusowo moje trzy ulubione cytaty z książki:
Zasada jest prosta: im bardziej nam coś na Zachodzie imponuje, tym chętniej się z tym porównujemy, bo tak najłatwiej jest sobie udowodnić, że Polska jest szara i beznadziejna.
W Polsce bardzo trudno jest zmienić cokolwiek (…). Choćbyśmy więc znaleźli najzłotszego i najbardziej bezinteresownego człowieka, choćbyśmy go sklonowali w tysiącu kopii i choćby zjadł on tysiąc pigułek „Plus sto do uczciwości”, i choćbyśmy go potem rozsadzili po wszystkich polskich urzędach, to i tak zaraz po ich objęciu utuczy się on decyzyjnym bezwładem (…). Uznamy wtedy, żeśmy się pomylili i że ta osoba wcale nie była dobrym wyborem. Zasmucimy się, że Polacy są jeszcze gorsi niż przypuszczaliśmy, po czym zaczniemy marzyć i szukać kolejnej właściwej osoby (…).
Narodowy esencjalizm, to przekonanie, że nasze zachowanie jest przede wszystkim polskie, a nie po prostu ludzkie. Innymi słowy jest to pogląd, że życie w Polsce jest ukształtowane przede wszystkim przez specyficzne cechy Polek i Polaków, a nie przez mechanizmy uniwersalne. Przykładem narodowego esencjalizmu jest choćby ta książka, która wady typowo ludzkie przedstawia jako wady typowo polskie.
Udało mi się Was zachęcić do „21 polskich grzechów głównych”? A może już znacie tę pozycję? Czekam na Wasze opinie w komentarzach 🙂