… jest bliżej niż sądzicie. Maja opowiada, jak po studiach na Politechnice Łódzkiej stała się współtwórczynią marki modowej Aria Silk w Szwecji.

Wolisz studiować czy pracować?
Wolę pracować. Daje mi to więcej swobody. Robię to co lubię i jestem szczęśliwa.
Czym się zatem zajmujesz?
Pracowałam jako projektantka tekstyliów, a aktualnie razem ze znajomymi tworzę nową markę modową i z racji tego, że jest to start-up, robię tam wiele rzeczy: zajmuję się projektowaniem graficznym, social media i tworzę komunikaty wizualne. Ale wszystko mieści się w kategorii projektowania.
Czyli poszłaś w kierunku, do którego przygotowały Cię studia?
Tak. Studiowałam wzornictwo na Politechnice Łódzkiej, na której poznałam przemysł modowy od podstaw. Na studiach były do wyboru trzy specjalizacje: architektura ubioru, architektura tekstyliów (czyli projektowanie wzorów, ale też techniczna wiedza o tkaninie) i komunikacja wizulana. Licencjat zrobiłam z architektury tekstyliów, a na magisterce przeniosłam się na komunikację wizulaną. Cieszę się z tej decyzji, ponieważ dzięki niej najpierw mogłam dobrze zrozumieć tkaninę, a potem uczyłam się, jak zrobić komunikat wizualny czy lookbook.
Na Instagramie widziałam Twoją pracę magisterską, czyli grę do nauki angielskiego. Czy mieliście możliwość, żeby wypuścić swoje projekty dyplomowe na rynek?
Akurat tym jestem zawiedziona, bo moja uczelnia zupełnie nie oferowała pomocy dla studentów, żeby swoje projekty uprzemysłowili. Ja sama mam świadomość, że mogłabym postarać się na przykład o przetłumaczenie tej gry i wydanie jej w Niemczech. Natomiast wydaje mi się, że wiele studentów projektuje o wiele ciekawsze rzeczy niż moja gra, a nawet nie wiedzą, że mogą z tym coś dalej zrobić. Przez to dużo ciekawych projektów albo ginie, albo są sprzedawane bardzo tanio. Dlatego przydałby się jakiś inkubator przedsiębiorczości, popchnięcie do działania.
Co czułaś, kiedy Twoja gra została już oceniona i ukończyłaś studia? Bardziej bałaś się tego, co Cię czeka w przyszłości, czy raczej byłaś podekscytowana tym, że odtąd możesz już się skupić na pracy zawodowej?
Tak naprawdę czułam, że mogę się skupić na pracy zawodowej dużo wcześniej. Już na pierwszym semestrze studiów magisterskich, kiedy miałam trzymiesięczne doświadczenie zawodowe za sobą, wiedziałam, że jestem w stanie zrobić coś, co przyda się ludzkości. Jednak stwierdziłam, że spędzę jeszcze trochę czasu na uczelni, bo… na uczelni jest fajnie – poznaje się nowych ludzi i wykładowców. Studiowanie to ogólnorozwojowe zajęcie. W czasie studiów uczymy się przecież nie tylko o prawie, ekonomii, czy o splotach, ale po prostu uczymy się, jak coś załatwić i przetrwać. To takie przygotowanie na przyszłość.
Jaka była Twoja pierwsza praca już jako absolwentka?
Po licenjacie pojechałam na staż do Paryża. Miałam możliwość tam zostać, ale zdecydowałam inaczej, bo to jednak miasto nie dla mnie. W ramach programu Eramus pojechałam za to na praktyki do Sztokholmu, poznałam tu fajnych ludzi i jakoś tak pomału stworzyliśmy markę Aria Silk, produkującą jakościowe apaszki i akcesoria modowe, które mogą przetrwać lata.
Postawiliście na zrównoważoną modę?
Dokładnie. Zdecydowaliśmy się na druk na jedwabiu, bo jedwabna apaszka po sezonie na pewno się nie znosi. Możesz ją nosić 10 lat, możesz ją później przekazać swoim dzieciom. Oprócz tego charakteryzują nas szalone wzory. To nie są czarno-białe szaliki w paski, jakie oferują luksusowe firmy typu Tommy Hilfiger. My mamy wszystko: kwiaty, geometryczne wzory, zwierzęta, księżyce. Patrzymy na to, co jest w modzie, ale dodajemy też coś od siebie, tworząc w ten sposób niepowtarzalne produkty.
Jak wygląda proces Waszej pracy?
Zaczynamy od rysunków, szkiców, które następnie na komputerze zamieniamy na wzory i konsultujemy, co nam się najbardziej podoba. Potem drukujemy je na jedwabiu w trzech różnych wielkościach. Czymś zupełnie nowym było dla nas stworzenie sklepu internetowego i jego obsługa pod względem logistycznym. To umożliwiło nam jednak otwarcie się na inne rynki. Szwedzi wolą raczej proste wzory, biel, minimalizm, naturę. A my, chociaż inspirujemy się szwedzkimi krajobrazami, to jednak je rozszerzamy i dodajemy szalone kolory. Mamy klientów na przykład z Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Australii. Ale mamy nadzieję, że Szwedom też się mimo wszystko spodoba.
Bez czego się nie obędzie, żeby pracować w Twoim zawodzie?
Są takie osoby, które pracują w branży bez studiowania lub nie kończą studiów i dobrze sobie radzą. Tylko jeśli chcesz mieć stanowisko senior designera w agencji, to raczej musisz mieć tytuł magistra. Początki szukania pracy w Polsce były trudne, ale kiedy już wysłałam tych 80 CV, zaczęły odzywać się do mnie firmy, oczekujące dobrego portfolio. Przez całe moje studia zrobiłam ich chyba z 50, co naturalnie zajmuje sporo czasu. Trzeba dużo z siebie dać, sporo poświęcić i ciągle się rozwijać. Studia to nie wszystko. Jeśli chcesz być projektantem, musisz wypracować sobie siłę przekonywania innych, bo inaczej w tym zawodzie zginiesz. Żeby znaleźć fajną pracę, trzeba mieć nie tylko szczęście, ale trzeba również bardzo mocno walczyć o swoje. No i traktować tę pracę jak pasję – bez niej w ogóle bez sensu studiować wzornictwo i wiązać z nim swoją przyszłość.
Co powiedziałabyś sobie na pierwszym roku studiów z dzisiejszej perspektywy?
Nie inwestuj aż tyle funduszy i siły w projekty na studiach, tylko raczej rób coś oprócz nich: ucz się z filmów na YouTubie, szkicuj, poświęć swój czas temu, co naprawdę lubisz. Czasami na studiach na pierwszym roku mamy 50 beznadziejnych projektów i chcemy je zrobić bardzo dobrze. Uważam, że lepiej wykonać je po prostu tak, by je zaliczyć. Mam w pamięci zajęcia z rzeźby, które w ogóle mnie nie kręciły, ale wówczas nie chciałam się poddać i rzeźbiłam… Wtedy mnie to trochę zniechęciło, a teraz i tak nie jest mi to do niczego potrzebne. Dlatego radziłabym, żeby ten czas wykorzystać na szukanie czegoś, co nas interesuje, w czym możemy stać się naprawdę dobrzy i rozwijać się w tym kierunku.
Jeśli spodobała Ci się historia Mai, przeczytaj również:
Piękny artykół Życzę powodzenia i
Dużo szczęścia